Było
mi smutno ze względu na Syriusza, Kicze, Owera.... Ale jeśli chodzi o
Syriusza to z dwóch powodów. 1 - zmienił się w pełnego nienawiści
potwora, a 2 - że uważał, że ja i Kazan jesteśmy winni śmierci jego
rodzeństwa i przyjaciół.....
Chodziłam smutna... Nie cieszył mnie szum wiatru, promyki słońca co
jakiś czas wyglądające zza chmur.... Poszłam nad rzekę.... Siedziałam
smutna. Nagle usłyszałam głos. To był duch Kicze... Powiedziała:
-Witaj Mononoke....
-Witaj Kicze....- odpowiedziałam smutno.
-Wiesz, że czuję nienawiść do ciebie, ale chcę żebyśmy rozstały się w pokoju.
-Co masz na myśli?- spytałam.
-Chcę zawrzeć rozejm.... Zaraz moja dusza opuści ten świat na zawsze, ale do tego czasu chcę cię przeprosić...
-Nie masz za co... To ja przepraszam... Zanim odejdziesz chcę
żebyś wiedziała, że ja nie chciałam odebrać ci Kazana.... Chcę żebyś
wiedziała, że... Miłość sama wybiera osoby, które połączy... My nie
wybieraliśmy.... Wierzysz mi?
-Wierzę ci Mononoke. Ale mimo wszystko chcę ci złożyć najszczersze
przeprosiny. Miłość to nie bycie z kimś tylko cieszenie się jego
szczęściem... Ja nie potrafiłam się cieszyć waszym szczęściem.... Owero
już odszedł stąd na zawsze, ale kazał mi przekazać, że wybacza.... I mam
dla ciebie dobrą nowinę....
-Jaka?
-Ty i Kazan....- Kicze urwała i.... Zniknęła.... Odeszła z tego świata...
-Żegnaj
Kicze!- krzyknęłam jeszcze na pożegnanie.... Ale co ona chciała mi
powiedzieć....? 'Ty i Kazan....'- co to mogło znaczyć....?
Gdy tak rozmyślałam, usłyszałam za sobą szelest. Nie zwróciłam na niego uwagi. Po chwili ktoś koło mnie usiadł. Powiedział:
-Czemu siedzisz smutna? Jest taki piękny dzień....
-A... Tak jakoś....- odparłam.
-Jak ci na imię?- spytała wadera (bo to była wadera).
-Mononoke, a ty to....?
-Luna. Miło poznać.
-Nawzajem...- powiedziałam z bladym uśmiechem.
*Luna?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz