Byłem na obchodzie terytorium, ale zamiast mieć czujność na różne obce, wrogie i nieznane zapachy myślałem o szczeniakach.
Z zamyślenia wyrwał mnie szelest krzaków. Spojrzałem za siebie. Nic nie zauważyłem oprócz trzęsących się lekko gałęzi krzewu.
Może to wiewiórka - pomyślałem i odwróciłem się.
Nagle zauważyłem biegnącego wprost na mnie wilka. Nie zdążyłem zareagować gdy ten wpadł na mnie. Razem stoczyliśmy się ze skarpy. Szybko wstałem i podszedłem do wilka. W pierwszej chwili pomyślałem, że to Syriusza; napastnik był złudnie podobny do niego. Na szczęście to nie był Syriusz.
Wtem wilk zerwał się na nogi skoczył mi do gardła; wszystko to jednej sekundzie! Zdołałem uskoczyć, ale niewiarygodna prędkość z jaką wilk się poruszał przeraziła mnie.
- Kim jesteś? - spytałem.
Wilk nie odpowiedział. Powtórzyłem pytanie, ale rezultat był taki sam.
Nagle napastnik ruszył na mnie. Odepchnąłem go. Zorientowałem się nagle, że jest bardzo lekki, wręcz - patrząc na budowę - niemożliwie.
Czekaj... - zacząłem rozmyślać. - Czy to na pewno ,,żywy" wilk? Nic nie powiedział, lub jest duchem i go nie słychać. Jeżeli tak, to oznacza, że jest moją... halucynacją!
Skupiłem się na jednej myśli - tego ducha tu nie ma. W momencie gdy usłyszałem dudnienie ziemi - wtedy gdy wilk biega - otworzyłem oczy. Wilka nie było. Po chwili z drzewa spadła gałąź.
To był tylko duch - pomyślałem.
Gdy poszedłem dalej zauważyłem jakąś sylwetkę - sylwetkę wilka! Ale była ona jakby prześwitująca.
Nie był to ten sam wilk, który mnie zaatakował. Ten, który mnie zaatakował był szary, natomiast ten, który stoi przede mną jest czarny.
Nagle obrócił głowę w moją stronę. Nie mogłem uwierzyć! To był Owero; mój brat! Niestety po tych kilku sekundach wilk zniknął; rozpłynął się w powietrzu.
Dalszy zwiad przebiegł bez problemów, ale miałem się na baczności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz