wtorek, 24 grudnia 2013

Od Mononoke - Poród

Leżałam sobie na skale przy Wodospadzie Mchu. Byłam strasznie senna. Co chwila przymykałam oczy, ale otwierałam je znowu. I tak przez jakąś... godzinę... (?) Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Ułożyłam się wygodnie na miękkim meszku i znowu ziewnęłam. Mimo zimowej pory jeszcze nie było śniegu, a ziemię spowijała kołdra z jesiennych liści i słońce co jakiś czas wyglądało zza chmur...
Położyłam się na plecach i patrzyłam w niebo. Było jeszcze błękitne i gdzie nie gdzie widać było białe plamki chmur. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam rozmyślać... Myślałam o mnie i Kazanie, o watasze, o tym, że zaraz będziemy rodzicami.... Na takich luźnych 'planach' zeszło mi pół godziny. Nawet nie wiem kiedy.... Zasnęłam....
Śniły mi się nasze (moje i Kazana) dzieci... My... I cała wataha. Byliśmy wszyscy szczęśliwi i bawiliśmy się na łące. Szczeniaki biegały i grały w berka, a ja i Kazan siedzieliśmy przytuleni i patrzyliśmy na nie. Ale nasze dzieci nie były jedyne. Poza nimi było jeszcze 8 innych szczeniąt. Wszystkie bawiły się razem. Było też więcej dorosłych wilków. Wataha liczyła z 15 członków nie licząc dzieci.... Wszystko było takie cudowne..... Obudził mnie krzyk Kazana:
-Mononoke! Gdzieś ty była! Wszyscy cię szukają!
-Co? Kazan? A gdzie....- potrząsnęłam głową. Sen się skończył.
-Gdzie kto? Gdzie co?
-Nie nic. Śniła mi się nasza wataha... Było wielu członków i...- urwałam. Strasznie zabolał mnie brzuch.
-Mononoke? Wszystko dobrze?- spytał zaniepokojony Kazan.
-Tak... Tylko....
-tylko?
-Strasznie boli mnie brzuch. Wracajmy....- powiedziałam.
-Masz rację wracajmy.- powiedział mój partner.
Dosłownie kilka minut po powrocie do jaskini na świat przyszła trójka ślicznych szczeniaczków.
-Czyż nie są śliczne?
*Kazan?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz