-To nie tak! On nie rozumie! To wszystko nie powinno się stać! Po co tu przyszłam?! Zatrułam życie twoje i innych wilków! Dlaczego?! Zabiję go! On nie ma prawa mną rządzić! Daj mi zniknąć! Daj odejść na zaledwie jeden dzień! Gdy wrócę, jego już nie będzie! Błagam!
-Jeśli to pomoże naszemu synowi i nam... Odejdź na ten dzień. Będę czekał...- powiedział Kazan. Zerwałam się na równe łapy i pobiegłam... Gdy dotarłam na teren mojej starej watahy pobiegłam na grób dziadka... Przywoływałam jego ducha i poprosiłam:
-Dziadku... Wybacz mi... Błagam o pomoc... Musisz mi pomóc! Moja rodzina jest w niebezpieczeństwie. Zabij tego demona! Zabij go! Proszę!
-Strącimy go do czeluści Tartaru wraz z wszystkimi Duchami Dobra. Twe błędy zostaną ci odpuszczone. Wracaj teraz do swojej rodziny i przekaż im dobrą wieść. Po drodze szukaj Lilii Życia. Znasz ją. Gdy ją ujrzysz, będziesz wiedziała, że to ona....
Podziękowałam i pobiegłam z powrotem. Znalazłam kwiat. Gdy dotarłam do watahy zrobiłam wywar z magicznego kwiatu i dałam go Toboemu.
-Możesz wstać?- spytałam z troską.
-Tak.... Chyba... Tak!- wykrzyknął uradowany szczeniak skacząc wesoło. Do jaskini wpadł Kazan i Merlin. Merlin krzyknął:
-Duchy zabiły Demona, wybaczają ci! Jesteśmy uratowani, wolni!- podbiegł do nas z Kazanem i przytulił wszystkich. Śmialiśmy się. Wszyscy razem. Po chwili do jaskini wbiegł Syriusz krzycząc:
-Jestem sobą! Wolny!- przytulił się wraz z nami
<Kazan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz