Wziąłem szczeniaka na grzbiet i razem z Mononoke ruszyliśmy do Merlina.
Gdy dotarliśmy do jaskini Homu nigdzie nie widzieliśmy Merlina. Tak samo nikt go nie widział i nikt nie wiedział gdzie się szaman podział. Zdjąłem z grzbietu Toboego i miałem iść szukać Merlina gdy Mononoke nagle powiedziała:
- Kazanie... On... Się nie rusza!
Podszedłem do ciała szczeniaka i zacząłem trącać go nosem.
- O-on... - zacząłem - on nie żyje.
Zauważyłem jak oczy Mono robią się szkliste a po chwili wilczyca zalewa się łzami. Ja z trudem powstrzymałem łzy. Podniosłem łeb do góry i zawyłem: długo, żałośnie i przeciągle.
Właśnie straciłem syna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz