Byłem szczęśliwy. Wszystko wróciło do normy. Odetchnąłem z ulgą. Mononoke oparła swój pysk o moją szyję; uśmiechała się. Usiadłem na półce skalnej, Mono zrobiła to samo.
- Kazanie - usłyszałem po chwili głos wilczycy. - Obiecasz mi coś?
- Cokolwiek zechcesz - odparłem.
- Nie pozwól by jakikolwiek demon lub zły duch niszczył spokój watahy.
Skinąłem głową.
Na noc nie wróciliśmy na noc; spaliśmy w górach ciesząc się własnym towarzystwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz